piątek, 24 września 2010

Prawdziwe bestie w ludzkiej skórze SERYJNI MORDERCY

Prawdziwe bestie 

W drugiej połowie XX wieku stało się coś dziwnego - do idoli młodzieży - zbuntowanych aktorów i hedonistycznych gwiazd rocka dołączyła trzecia grupa, a mianowicie seryjni mordercy. Nie wiedzieć czemu, najgorsze społeczne menty i degeneraci otoczeni byli swoistym kultem wśród dorastającego pokolenia młodych ludzi...


Dość wspomnieć chociażby charyzmatycznego Teda Bundy'ego, który nawet do celi śmierci dostawał tygodniowo setki, jeśli nie tysiące propozycji matrymonialnych od swoich zagorzałych fanek. Z kolei, podobizna Charlesa Mansona swego czasu widniała na t-shirtach niemalże połowy amerykańskich nastolatków. Zresztą Charles Manson to przypadek szczególny, który gościł nawet na koncertach grupy "Guns N'Roses", łypiąc na rozszalałą młodzież z koszulki wokalisty, Axla Rose.

Byli jeszcze m.in. John Wayne Gacy Jr, jako bohater piosenek, David Berkovitz któremu poświęcony był jeden z filmów Spike'a Lee, a także jeszcze niedawno cieszący się niemałą popularnością Zodiak - straszący w filmie Davida Finchera. Był też Ed Gein, który mordowane kobiety odzierał ze skóry, a następnie tworzył z nich prowizoryczne płaszcze, w których paradował po domu - a o którym nawet dzisiaj internauci na forach piszą, że był czadowy. Dla logicznie myślącego człowieka, kult seryjnego zabójcy wydaje się być czymś niesłychanym, niezrozumiałym...



Jednak dla zbuntowanych nastolatków, którzy często szukają do naśladowania dość specyficznych wzorców osobowych czy dla artystów lubiących szokować publikę, temat zwyrodnialców mordujących dla zabawy to studnia z pomysłami. Powstają o nich filmy, książki, piosenki, czy artykuły, chociażby takie, jak ten. Lecz jeżeli zdecydowaliśmy się już poruszyć temat seryjnych zabójców, to po co skupiać się na "płotkach" pokroju Bundy'ego, Mansona, czy Gacy'ego?

Zapraszamy do galerii poświęconej największym mordercom ostatniego pięćdziesięciolecia - do tego "elitarnego" klubu wstęp mają jedynie osoby mające na swoim koncie minimum pięćdziesiąt skalpów... A ile ma najgorszy z nich?



10. Woo Bum-kon

Woo Bum-kon był południowokoreańskim policjantem, który w amoku ranił 35, a zabił 57 osób (w tym siebie). Miało to miejsce w roku 1982 i uznawane jest za największy tego typu przypadek w historii najnowszej.

27-letni Koreańczyk miał ponoć cierpieć na liczne problemy psychiczne, w tym kompleks niższości - nie przeszkadzało mu to jednak w robieniu kariery w policji. Według zeznań jego dziewczyny, Chun Mal-soon, Woo nie radził sobie ze stresem związanym z pracą w policji, a na domiar złego musiał znosić ciągłe docinki mieszkańców wioski, którzy wypominali mu mieszkanie z kobietą w grzechu, bez ślubu.

Mężczyzna okazał się być człowiekiem nad wyraz wątłej konstrukcji psychicznej. Złość i frustracja narastały w nim stopniowo, aż do feralnej kłótni z narzeczoną pod koniec kwietnia 1982, po której Woo Bum-kon zdenerwowany wybiegł z domu wprost do policyjnego magazynu z bronią.

Tam najpierw wypił olbrzymią dawkę alkoholu, po czym uzbroiwszy się po zęby ruszył na łów, by ukarać innych za swoje niepowodzenia.

Woo wkroczył do wioski, gdzie pukał do drzwi kolejnych domostw. Oczywiście, jako, że był policjantem, ludzie chętnie wpuszczali go do środka. Gdy natomiast rodzina zbierała się w komplecie Woo wyciągał karabin i strzelał kolejno do wszystkich. Koreańczyk kroczył od domu do domu, gdy zaś zabrakło domów, skierował się do następnej wioski. W czasie szaleńczego marszu, który trwał osiem godzin, Woo Bum-kon zamordował 57 osób z pięciu wiosek, po czym skończył sam ze sobą.







9. Giuseppe Greco

Giuseppe był "wysokiej klasy" płatnym zabójcą, który działał na zlecenie sycylijskiej mafii. Schedę przejął po ojcu, który dobrze wyszkolił go do fachu zabójcy na zlecenie. Giuseppe, jak przystało na prawdziwego hitmana, wykorzystywał szeroki zakres narzędzi w realizowaniu swoich zleceń - dusił, strzelał, podkładał ładunki wybuchowe, odcinał kończyny, które następnie rozpuszczał w żrącym kwasie.

Również, jeżeli chodzi o dobór ofiar, Greco nie był wybredny - mordował zarówno wysoko postawionych mafiosów, jak i mafiosów średniego szczebla, a także tych niżej. Mordował nawet ich dzieci, które odgrażały się, że pomszczą swoich zmarłych ojców...

Jego kariera w mafii była stosunkowo krótka, jako że krótki był również żywot samego Giuseppe - doczekał on jedynie trzydziestychtrzecich urodzin. Jednak w tym czasie, tylko na początku lat osiemdziesiątych, miał zrealizować około 58 zleceń.

Według niektórych znawców tematu liczba ta w rzeczywistości mogła sięgać nawet 300 morderstw. Zwłaszcza, że wiadomo iż zabijanie sprawiało mu nie lada przyjemność - nawet gdy Giuseppe awansował wyżej w hierarchii mafijnej, co pozwalało mu zlecać mordy młodszym stażem kolegom, on wolał rozprawiać się ze swoimi wrogami osobiście...



8. Yang Xinhai

Kolejny Azjata na liście to urodzony w Chinach, Yang Xinhai. Mężczyzna przyszedł na świat w 1968 roku, w najbiedniejszej rodzinie w swojej wsi. Jego życie od wczesnego dzieciństwa stało pod znakiem drobnych przestępstw, kradzieży, oraz walki o przetrwanie. W toku dorastania, Xinhai wykształcił w sobie odrazę do ludzi i społeczeństwa, wierząc że jest ono niesprawiedliwe i zakłamane.

Określany był jako inteligentny introwertyk, i faktycznie obiektywnie należy przyznać, że nie brakowało mu sprytu. W latach 1999-2003, a więc okresie jego morderczej aktywności, Xinhai grasował w czterech prowincjach - Anhui, Hebei, Henan oraz Shandong. Mężczyzna zwykł zakradać się nocami do wybranych domostw, gdzie mordował nierzadko całe rodziny. W czasie swoich wieczornych misji każdorazowo przyodziewał inny strój, który następnie niszczył, aby nie dać się zidentyfikować policji. Nosił także za duże obuwie.

W 2004 został stracony za 65 morderstw oraz 23 gwałty, których się dopuścił.






7. Pedro Rodrigues Filho

Ten brazylijski seryjny morderca został skazany na 128 lat więzienia za zabójstwo 70 osób, jednak jak sam twierdzi rzeczywista liczba dokonanych przezeń mordów jest znacznie dłuższa - i grubo przekracza setkę.

Jedną z pierwszych ofiar "Piotrusia zabójcy" był jego własny ojciec. Jednak kariera pana Filho nie zakończyła się wraz z umieszczeniem go w zakładzie zamkniętym.

Brazylijczyk przebywający w więźieniu miał ponoć zabić 40 swoich współwięźniów, co staje się najlepszym dowodem słuszności tezy o słabych efektach resocjalizacji.




6. Daniel Barbosa

Urodzony w Kolumbii Daniel Barbosa, został aresztowany za zabójstwo 71 młodych dziewcząt.

Po dość burzliwym okresie młodości spędzonym w swojej ojczyźnie, głównie w więzieniach - za gwałty, Daniel Barbosa wyemigrował do Ekwadoru. Tam osiedlił się i dalej wiódł swoje niecne życie. Jego słabością były młode dziewczyny, które wabił za miasto, a następnie gwałcił w pobliskim lesie, po czym mordował, a ich szczątki pozostawiał do sponiewierania dzikim zwierzętom.

Barbosa miał zwyczaj udawania turysty, który znalazł się w obcym mieście i nie wie co robić. Poszukiwał nastoletnich dziewczyn z biednych rodzin. Następnie przedstawiał im wzruszającą historię, jak to obiecał znajomemu, że przekaże ofiarowaną przezeń dużą sumę pieniędzy na ofiarę pastorowi z jednej z podmiejskich parafii. Swe słowa popierał pokazując gotówkę i obiecywał nagrodę w zamian za pomoc w doprowadzeniu do owej parafii.

Ujęty przez władze w 1986 roku, został osądzony i za zabójstwo 71 dziewczyn dostał maksymalny wówczas wyrok: 14 lat więzienia. W rzeczywistości jednak ten niezwykle inteligentny i oczytany potwór sam mówił, że ma na koncie ponad 150 ofiar. Barbosa nie doczekał końca wyroku - został zabity przez jednego z współwięźniów.






5. Javed Iqbal

Sprawa pakistańskiego seryjnego mordercy, Javeda Iqbala jest dość zawiła. Iqbal w 1999 miał przesłać list do policji, w którym przyznawał się do zgwałcenia, a następnie zamordowania setki dzieci.

Po szerokiej akcji poszukiwawczej - największej w historii Pakistanu - Javed został ujęty i postawiony przed sąd. Jednak, gdy doszło do rozprawy, morderca wyrzekł się wszystkiego, stwierdzając że padł ofiarą wyrafinowanej intrygi, mającej na celu zniszczenie go.

Tłumaczenia Iqbala nie zdały się na wiele - w mieszkaniu Pakistańczyka policja odnalazła ślady krwi, zdjęcia ofiar oraz pojemniki z kwasem, w których pływały jeszcze ludzkie szczątki, co zgadzało się z treścią listu, w którym Javed twierdził że zamordowane dzieci kroi na kawałki, a następnie po rozpuszczeniu w kwasie wrzuca do rzeki. Dodatkowo notatki z dzienników Iqbala charakterem pisma odpowiadały policyjnemu listowi.

Osądzony i skazany na śmierć, ostatecznie popełnił samobójstwo w celi śmierci.



4. Luis Alfredo Garavito Cubillos

"Bestia", podobnie jak Javed Iqbal "gustował" w dzieciach, szczególnie małych chłopcach. Zwykł zjednywać sobie wiejskie dzieci wychowane w biedzie, różnego rodzaju podarkami, słodyczami czy też niewielkimi sumami pieniędzy. A gdy już ofiary zaczynały ufać Garavito i otwierały się przed nim, ten skrzętnie wykorzystywał ów fakt. Zabierał je na spacery, z których żadne dziecko już nie wracało.

Luis Garavito przyznał się do 150 morderstw, jednak z informacji, jakich udzielił policji wynika, że liczba ta mogła sięgnąć nawet 300 młodych chłopców. "Bestia" został przez media okrzyknięty największym seryjnym mordercą świata - lecz w rzeczywistości, plasuje się on dopiero na czwartym miejscu...



3. Henry Lee Lucas

"Zabijałem przez uduszenie, zabijałem potrącając ludzi samochodem, zabijałem przy użyciu pistoletu, zabijałem w czasie rabunków, zabijałem wieszając ludzi. Wymień jakikolwiek sposób, ja robiłem to wszystko."

Henry Lee Lucas to przypadek osobliwy, a do tego bardzo kontrowersyjny. Z początku działał sam, z czasem jednak połączył siły z innym indywiduum - podpalaczem i transwestytą na pół etatu, Ottisem Toole. Wspólnie mieli podróżować po autostradach międzystanowych, przy okazji mordując autostopowiczów.

Ta doskonale dobrana para morderców, a według Ottisa również kochanków, ponoć mordowała średnio raz na pięć dni. Toole w jednej z wypowiedzi stwierdził "Braliśmy autostopowiczki i Lucas zabijał je w większości przypadków samodzielnie. Jednym strzelał w głowę, innym w klatkę piersiową, natomiast jeszcze inne dusił albo zabijał lewarkiem."

Henry Lee z całą pewnością ukatrupił trzy osoby, co zostało ponad wszelką wątpliwość udowodnione. Jednak w miarę jak zaczynała się nim interesować policja oraz media, stwierdził że ofiar było około dwustu. Z czasem zwiększył liczbę do sześciuset, aż wreszcie do trzech tysięcy.

Jaka jest prawda, nie wiadomo. Policja w toku śledztwa spostrzegła szereg błędów w opisach i zeznaniach Lucasa. Niektórzy twierdzą nawet, że Henry specjalnie kłamał wymyślając coraz to nowe morderstwa, aby pozostawać w centrum uwagi. Obecnie panuje przekonanie, że mógł zabić około 180 osób.



2. Dr Harold Shipman

"Doktor Śmierć", solidnie zapracował na swój czarny wizerunek w prasie. Harold Shipman był lekarzem ogólnym w Donneybrook Medical Center, zlokalizowanym w Hyde w Wielkiej Brytanii. Poza drobną wpadką z fałszowaniem recept, jego kariera przebiegała niemal bez zarzutu...

Dopiero w 1998 jedna z pracownic domu pogrzebowego "Frank Massey's & Sons", zaniepokojona dużą liczbą zmarłych pacjentów doktora Shipmana zgłosiła swoje obawy do koronera dystryktu South Manchester. Stwierdziła ona, że przypadków śmiertelnych jest zdecydowanie za dużo, wobec czego doktor Harold Shipman albo w wyniku nierzetelnego wykonywania swoich obowiązków, albo też naumyślnie morduje swych pacjentów. Zastanawiający był również fakt, że większość z ciał trafiała do domu pogrzebowego z adnotacją "do kremacji", zupełnie jakby lekarz chciał coś ukryć.

Po dokładnym śledztwie odkryto, że Shipman zabijał swoich pacjentów - w większości kobiety - za pomocą zastrzyku z morfiny. Następnie fałszował karty, tak aby wyglądało że chorzy umierają z przyczyn naturalnych. Powiązano go z 215 morderstwami, choć możliwe że było ich znacznie więcej.

W 2004 roku Shipman popełnił samobójstwo.



1. Pedro López

Pedro López to postać tragiczna. Urodzony w Kolumbii jako jedno z dwanaściorga dzieci prostytutki z miejscowości Santa Isabel. W wieku ośmiu lat matka nakryła go na molestowaniu siostry, za co został wyrzucony z domu. Zdany tylko na siebie, szybko padł ofiarą pedofila, który umieścił go w zamknięciu i wielokrotnie wykorzystywał seksualnie. Gdy López zdołał uciec, trafił do sierocińca, z którego również szybko się ulotnił - ponieważ miał tam być molestowany przez jednego z nauczycieli.

W odwecie na społeczeństwie, López zaczął mordować jego przedstawicieli - zarówno tych, którzy dopuszczali się na nim złych uczynków, jak i Bogu ducha winne dziewczyny. A ma ich na koncie kilkaset - szacuje się, że około trzystu. Wprawdzie za morderstwo 110 dziewczyn odsiedział wyrok 14 lat więzienia w Kolumbii, jednak sam wówczas przyznawał, że było ich znacznie więcej.

Historia Lópeza jest tym straszniejsza, że obecnie pozostaje on na wolności. Miejsce zamieszkania tego pana - dziś już po 60-tce - jest nieznane. Nie wiadomo również czy zaprzestał swojej morderczej aktywności, czy też w dalszym ciągu zbiera swoje krwawe żniwo. Niestety, w przypadku umysłu tak bardzo zdeprawowanego, bardziej prawdopodobna jest ta druga wersja wydarzeń. Jeżeli w istocie, López kontynuuje swoją działalność, może się okazać że liczba jego ofiar idzie w tysiące...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz